Derby podwyższonego ciśnienia
W kolejnym meczu sezonu LKS zawitał do Chybia, by w spotkaniu derbowym podjąć zajmującego trzecią lokatę w tabeli miejscowego Cukrownika. Gospodarze w aktualnych rozgrywkach nie doznali jeszcze porażki. Co ciekawe w historii pojedynków w BLO między tymi drużynami mecz zawsze kończył się remisem lub czyjąś wygraną ledwie jednym golem. Łącznie od sezonu 2013/2014 daje to osiem takich spotkań, gdzie walka o punkty trwała do ostatnich sekund. Jak się okazało, Ośmiopunktowa dotąd lista poszerzyła się po raz kolejny, bowiem statystyka ta znalazła odzwierciedlenie również w ostatnią sobotę września 2017. Mecz rozpoczął się mocnym uderzeniem gospodarzy. Po zagraniu z prawego sektora boiska podanie wślizgiem chciał przeciąć Wysiński, jednak piłka niefortunnie trafiła w twarz Kamila Kaszubę, a następnie do pustej bramki głową dobił ją Dariusz Zygma otwierając tym samym wynik już w 3 minucie. To jednak wcale nie podłamało LKS-u, który rzucił się do walki o wyrównanie. Szybka bramka sprawiła, że od samego początku mecz opierał się na walce o każdą piłkę. W 14 minucie radość kibicom gości dał występujący niespodziewanie w ataku tego dnia Mariusz Adaszek, który pokonał bramkarza Cukrownika po składnej akcji dwójkowej i asyście Daniela Mencnera. W kolejnych minutach oba zespoły nie chciały prowadzić już aż tak otwartej gry. Tempo meczu utrzymywało się na niezłym poziomie, lecz gra skupiała się głównie w środku pola. Brakowało sytuacji bramkowych, ale spoglądając na zaangażowanie zawodników na boisku można było liczyć na kolejne gole w drugiej połowie. Ci, którzy w przerwie wzięli głęboki oddech mając nadzieję na emocje nie zawiedli się. Od pierwszych minut drugiej odsłony Pruchna przejęła inicjatywę napierając na lekko zdezorientowanego rywala. W 54 minucie po dośrodkowaniu piłki z rzutu rożnego Adaszka piłkę do bramki głową wpakował najskuteczniejszy zawodnik Pruchnej w rozgrywkach ligowych, czyli Paweł Pańta. Goście rozzłoszczeni ruszyli w odpowiedzi żądni wyrównania. I tak w kolejnej akcji jeden z chybian próbował zagrywać półgórną piłkę w polu karnym, lecz na jej dridze stanęła ręka jednego z naszych obrońców i sędzia zmuszony był podyktować "jedenastkę". W 56 minucie do piłki podszedł Błażej Bawoł i... po raz kolejny nieoceniony w bramce okazał się Andrzej Skrocki, który wyczuł intencje strzelającego i obronił rzut karny w drugim kolejnym meczu. To ogłuszyło faworytów. LKS zaczął dłużej utrzymywać się przy piłce i coraz pewniej czuł się na placu gry. To jednak nie oznaczało, że gracze Chybia zaprzestali walki i byli bezradni. Wręcz przeciwnie - ambitnie starali się odzyskać kontrolę nad meczem a z czasem i oni znów zaczęli zagrażać bramce gości. Oba zespoły starały się grać piłką co sprawiało, że derby były naprawdę miłe dla oka. Jeśli ktoś myślał, że apogeum emocji już w tym meczu minęło to niedługo miał się przekonać jak bardzo się mylił. Najpierw okazję do podwyższenia prowadzenia miał Błażejowski, ale w starciu oko w oko z Nalepą uderzył tuż obok bramki. Chwilę później o kilka centymetrów pomylił się strzelający po ziemi z okolic dwudziestego metra Bednarek. Po tych niewykorzystanych sytuacjach LKS nieco zwolnił, bardziej szanował piłkę i nie był już tak skory na wymianę ciosów. To jednak nie uchroniło naszej drużyny przed kontraatakiem Cukrownika. W 73 minucie Chybie wyprowadziło piłkę właśnie po szybkim ataku, w którym jeden z zawodników zgrał piłkę do Zygmy. Ten przyjął sobie futbolówkę na szesnastym metrze i huknął z woleja nie dając szans bramkarzowi i wpisując się na listę strzelców po raz drugi. Mecz znów ożywił się, zarówno podopieczni Dybrzyńskiego jak i Bednarka nie zamierzali zadowalać się remisem, ale walczyli o pełną pulę co zapewniło mnóstwo emocji. Pruchna kilka razy wymieniła kilka efektownych podań oraz zakończyła akcję strzałem lecz poważnego zagrożenia bramki przeciwnika nie było. Chybie, im bliżej było ostatniego gwizdka tym bardziej napierali na naszą defensywę. Wreszcie w ostatniej minucie doliczonego czasu w polu karnym upadł jeden z graczy Cukrownika a arbiter uznał, że należy wskazać na jedenasty metr co mocno podzieliło kibiców na trybunach. Tym razem naprzeciwko Skrockiego stanął Rafał Szczygielski. Wszyscy wstrzymali oddech a po chwili ręce do góry w geście radości podnieśli zawodnicy... LKS-u 99! Napastnik naszego rywala nie wytrzymał presji i oddał niecelny strzał. Po wybiciu przez Skrockiego piłki z piątego metra sędzia zagwizdał po raz ostatni a Pruchna wywiozła z trudnego terenu cenny punkt.
RKS Cukrownik Chybie - LKS 99 Pruchna 2:2 (Zygma x2; Adaszek, Pańta)
http://lkspruchna.futbolowo.pl/game/606096/cukrownik-chybie-vs-lks-99-pruchna
Komentarze