Pierwsza wiosenna porażka
Niepokonana jak dotąd w rundzie wiosennej Pruchna przywitała 15-stego kwietnia na swoim obiekcie zespół Tempa Puńców, który jak dotąd w 2018-stym roku wygrał walkowerem z Wilkowicami (pierwotnie porażka 1:5) oraz uległ Chybiu 1:2. Gospodarze mogli być wyjątkowo niegościnni już od pierwszej minuty spotkania, ale świetnej sytuacji w polu karnym nie wykorzystał Chrysteczko. Goście nie zamierzali pozostać rywalom dłużni i chwilę później oddali strzał zza pola karnego, który po rykoszecie mógł zaskoczyć Skrockiego. Za kilka minut szarży od prawej do lewej strony pola karnego próbował pomocnik Tempa, ale jego strzał, który ostatecznie oddał nie był dobry. Od tej pory oba zespoły miały problemy w rozegraniu akcji i głównie koncentrowały się na próbach dalekich zagrań. Niewiele z nich wynikało. Pruchna bardzo rzadko zapędzała się w pole karne przeciwnika, ponieważ notowała sporo strat w ofensywie, Puńców chociaż potrafił rozegrać akcję nieco lepiej, także ani przez moment nie zagroził naszej bramce i również miał na koncie sporo strat. Wreszcie po dośrodkowaniu Bednarka z rzutu wolnego blisko szczęścia ponownie był Chrysteczko. Tym razem napastnik LKS-u był w trudniejszej sytuacji, ponieważ oddawał strzał głową z bardzo ostrego kąta, dlatego piłka opuściła tylko boisko. Tempo mogło objąć prowadzenie po jednym z nielicznych kontrataków, ale strzał z prawego obrzeża "szesnastki" poszybował wysoko nad bramką. W końcówce niewiele się zmieniło, wciąż dominowały zagrania górą, a próby rozegrania piłki po ziemi zwykle kończyły się stratą. Trzeba jednak odnotować prostopadłe zagranie pomiędzy dwójkę naszych obrońców przez Puńców, które w okolicach szesnastego metra przechwycił dobrze skoncentrowany Skrocki. Po piętnastu minutach przerwy byliśmy świadkami kontynuacji braku konkretnego pomysłu na grę. W przypadku Pruchnej oprócz podejmowania prób rozegrania akcji do skrzydeł co w końcu zaczęło momentami wychodzić oglądaliśmy grę górną piłką zagrywaną w kierunku środkowych pomocników, którzy próbowali przegłówkować futbolówkę do napastnika. Puńców potrafił z czasem utrzymać się przy piłce oraz zaczęło im wychodzić to czego próbowali już przed przerwą, ale z marnym skutkiem, mianowicie dośrodkowania z boku boiska. O ile pierwszą część można nazwać absolutnie wyrównaną bez drużyny, która by przeważała, tak w drugiej optycznie lepsza była ekipa przyjezdnych. Pierwszy raz udowodniła to w 55-tej minucie, kiedy to na prawej stronie z obrońcą poradził sobie skrzydłowy, który dośrodkował minimalnie nad ziemią w pole karne gdzie na piłkę nachodził wprowadzony w przerwie Jakub Legierski. Wykorzystał więc fakt, że urwał obrońcom i otworzył wynik meczu. LKS był bliski odpowiedzi gdy z lewej strony wrzutki spróbował Mateusz Stryganek. Ta trafiła do Chrysteczko, który zgrał ją głową do Adama Brzyszkowskiego, który jednak nie spodziewał się tego, czego konsekwencją było złe przyjęcie i zaprzepaszczenie tej okazji. Chwilę później Stryganka na wolne pole świetnie wypuścił Sebastian Banot, ale w tej sytuacji skończyło się na faulu pomocnika na obrońcy Tempa. Kolejną świetną okazję wypracowali sobie goście, a właściwie Legierski, który zatańczył z piłką z lewej strony na linii pola karnego i wrzucił ją miękko do nachodzącego Alana Pastuszaka, ten jednak nie dobił rywala. Po kilku minutach doszło do zamieszania przed bramką Pruchnej, ponieważ kilka razy nasi defensorzy blokowali strzały Puńcowa, który ostatecznie zakończył akcję niecelnym uderzeniem z woleja. W powietrzu było czuć jednak drugiego gola dla przyjezdnych. Kolejna ich próba to celne uderzenie z rzutu wolnego obronione przez bramkarza. W kolejnej sytuacji nasz goalkeeper nie mógł już nic zrobić. Po świetnym dośrodkowaniu z dalekiej odległości Patryka Skakuja, Alan Pastuszak precyzyjnym i mocnym strzałem głową w kierunku dalszego słupka podwyższył prowadzenie. Dopiero gdy trzeba było się otworzyć i mocno zaryzykował gospodarze pokazali, że wcale nie muszą być tak bezradni jak przez większość drugiej połowy. Mając wciąż nadzieję na odrobienie strat potrafili rozegrać kilka akcji. W 89-tej minucie rajdu od samej obrony podjął się Piotr Kowal. Przetransportował w ten sposób piłkę pod pole karne, podał do będącego po jego lewej stronie Chrysteczko, który ze spokojem przyjął futbolówkę i zagrał ją wzdłuż bramki, gdzie wchodził Adam Brzyszkowski, który wyprzedził obrońcę i zdobył gola kontaktowego. Mimo usilnych prób, które mogły zaimponować, mimo tego, że przy jednym z rzutów wolnych drużynie pomagał już nawet Skrocki, to nie udało się zremisować tego spotkania i LKS 99 Pruchna po raz pierwszy poczuł smak ligowej porażki w rundzie wiosennej.
LKS 99 Pruchna - LKS Tempo Puńców 1:2 (Brzyszkowski; Legierski, Pastuszak)
http://lkspruchna.futbolowo.pl/game/699255/lks-99-pruchna-vs-tempo-puncow
Komentarze