Cenny remis z Pasjonatem
W ubiegłą niedzielę mocno przetrzebiony kadrowo LKS udał się na trudny teren do Dankowic, by zmierzyć się tam z miejscowym Pasjonatem. Poprzedni mecz na terenie przeciwnika zakończył się zwycięstwem przyjezdnych, więc podopieczni trenera Bednarka liczyli na zaskoczenie uchodzącego za faworyta rywala. Mecz rozpoczął się w niezłym tempie. Obie ekipy nie zamierzały czekać na ruch przeciwnika i dążyły do przejęcia inicjatywy. Pierwsi okazję bramkową storzyli sobie goście. Po błyskotliwej akcji Stryganka lewym skrzydłem i dograniu piłki w pole karne, niewiele pomylił się Żbikowski. Następnie zespoły walczyły "cios za cios" i wiele akcji z obu stron zwykle sprawiały zagrożenie pod bramką przeciwnika. W pewnym momencie Pasjonat wywalczył sobie jednak niewielką przewagę. W końcu także wypracowali sobie klarowną sytuację jednakn ich skrzydłowy w momencie strzału poślizgnął się i skiksował kierując piłkę daleko obok bramki. Pruchna bardzo wykorzystywała w swoich atakach grającego na prawym skrzydle Michała Chrysteczko, po którego akcjach niejednokrotnie oddawała strzały. Właśnie z takiej akcji narodziła się kolejna dobra okazja do otworzenia wyniku. Po strzale Mariusza Adaszka i zamieszaniu w polu karnym instyktem wykazał się bramkarz gospodarzy broniąc kilka strzałów z rzędu. Gra LKS-u wyglądała naprawdę dobrze, dobre rozegranie, konsekwentna obrona, nieźle akcje ofensywne. Harmonię w naszej drużynie zachwiał niestety stracony gol. W 24 minucie środkowy pomocnik Pasjonata oddał kąśliwy strzał, który obronił Skrocki. Do piłki dopadł jednak Jakub Ogiegło i przy jego dobitce nasz bramkarz nie miał już szans. Po tym golu zaczęła być widoczna przewaga prowadzącego zespołu. W kolejnych pięciu minutach stworzyli sobie dwie kolejne świetne sytuacje bramkowe, w których na szczęście dla Pruchnej zabrakło skuteczności. W końcówce pierwszej połowy gra LKS-u zaczęła znów wyglądać nieco lepiej. W 39 minucie po dograniu do lewej strony Mateusz Stryganek dośrodkował dokładnie na 14 metr do Adaszka, który przyjął piłkę, położył w polu karnym dwóch rywali i z bliskiej odległości zdobył ładną bramkę na 1:1. Gdy sędzia zakończył pierwszą połowę obie ekipy czuły, że można pokusić się o komplet punktów. Z takim też nastawieniem wyszły na boisko po przerwie. Początek drugiej części meczu to dalsza wyrównana walka o gola numer dwa. LKS szukał sznas głównie w swojej najsilniejszej w tym sezonie broni, którymi są ataki bokami boiska. Mimo, że brakowało zawodników grających zazwyczaj na bokach to funkcjonowały one dobrze. Goście próbowali też strzałów z daleka. Gospodarze starali się natomiast rozgrywać swoje akcje w środku pola, aby w okolicach pola karnego szukać prostopadłych dograń do napastnika lub rozszerzać akcje do boków. Sposoby obu drużyn były całkiem skuteczne, ponieważ pozwalały raz po raz sprawdzać bramkarzy, którzy dobrze wywiązywali się ze swojej roli. Wreszcie zawodnik Dankowic stanął przed znakomitą szansą na gola. Po otrzymaniu piłki w polu karnym nie trafił niemal do pustej bramki. To jednak zmotywowało gospodarzy do dalszych natarć. Zyskali przewagę nad przeciwnikiem czego zwieńczeniem była akcja dającą im prowadzenie. W 67 minucie jeden z graczy naszego przeciwnika przebiegł prawie od połowy boiska pod nasze pole karne, dograł piłkę w lewo na obrzeże pola karnego. Tam dobrze ustawiony zawodnik mocnym podaniem w wzdłuż bramki zapewnił sobie asystę przy golu Janusza Bąka, który dostawił nogę i skierował piłkę do siatki. Od tego momentu Pruchna musiała się otworzyć. Dzięki temu zyskała inicjatywę, ale też naraziła się na liczne kontry. Próbowali to wykorzystać przeciwnicy, którzy mogli a wręcz powinni dobić rywala. LKS jednak to drużyn, które szybko sie poddają nie należy. Walka o wyrównanie była imponująca i mimo malejących sił ambicja kazała grać naszym piłkarzom do ostatniego gwizdka arbitra. Zostało to wynagdzone w 83 minucie. Po świetnym zagraniu piłki do Roberta Żbikowskiego, nasz napastnik znalazł się w sytuacji sam na sam, w której zwiódł bramkarza, lecz został przez niego sfaulowany. Sędzia wskazał na 11 metr a goalkeepr'owi Pasjonata pokazał drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartkę. Nowowprowadzony między słupki zawodnik nie sprostał Michałowi Chrysteczko i wynik zmienił się na 2:2. W końcówce szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylić mogli wpierw goście po dośrodkowaniu z prawej strony boiska, a następnie gospodarze po kontrze w ostatnich sekundach, jednak wynik ostatecznie nie uległ zmianie i zespoły podzieliły się punktami.
Pasjonat Dankowice - LKS 99 Pruchna 2:2 (Ogiegło, Bąk; Adaszek, Chrysteczko-k.)
http://lkspruchna.futbolowo.pl/game/606137/pasjonat-dankowice-vs-lks-99-pruchna
Komentarze