Ze Spójnią po jednej

Ze Spójnią po jednej

LKS 99 Pruchna naprzeciwko KKS Spójni Zebrzydowice to w kontekście walki o utrzymanie w bielskiej okręgówce był najważniejszy mecz zaległej, szesnastej kolejki ligi. W pierwszej połowie nikt nie chciał zaryzykować i spotkanie nie należało do najciekawszych. Mimo widocznych chęci z obu stron, nikt nie chciał się otworzyć na tyle by zaryzykować utratę gola. Pierwszą groźniejszą akcję przeprowadzili zawodnicy gospodarzy. Prawym skrzydłem ruszył Michał Chrysteczko i zagrał na 16-ty metr do wchodzącego do środka z lewej flanki Pawła Pańty, który jednak nieczysto trafił w piłkę. W odpowiedzi prawy pomocnik Spójni zagrał krosa na drugą stronę boiska gdzie urywał się lewoskrzydłowy i zrobiło się groźnie, ale ostatecznie udało się wybić piłkę. Po kilkudziesięciu minutach gry bardzo groźnie wyglądający strzał z dalszej odległości oddał Tomasz Śleziona, ale piłka o niewielką odległość minęła poprzeczkę. Do jednej z akcji ofensywnych LKS-u podłączył się Kamil Michalczyk. Wymienił on piłkę z Bartoszem Szołtysem, ale młody pomocnik Pruchnej odegrał mu piłkę nieco niedokładnie i Michalczyk nie sięgnął piłki, by oddać strzał. W kolejnej sytuacji w ofensywie pokazał się z kolei prawy obrońca Daniel Mencner, który dogrywał piłkę do Marcina Bednarka. Trener gospodarzy zakończył tę akcję dobrym strzałem, który wybronił jednak bramkarz. Najlepszą i właściwie jedyną poważną okazję do zdobycia gola Zebrzydowice stworzył sobie po akcji prawą stroną boiska. Znajdujący się tam zawodnik zagrał piłkę do środka, a ta po nie najlepszej ocenie sytuacji przez Andrzeja Skrockiego minęła naszego bramkarza. Na szczęście na posterunku był jeszcze Mencner, który oddalił zagrożenie. Goście kilka chwil później znów oddali strzał, kiedy to po odzyskaniu piłki w środku pola szybko dograli prostopadłą piłkę do napastnika. Obok strzału Bednarka w pierwszej połowie za groźną sytuację stworzoną przez Pruchną można uznać strzał z końcówki Chrysteczko, który próbował mocnym strzałem z woleja wykorzystać stratę futbolówki przez obrońców Spójni. Druga połowa była już bardziej otwarta a sytuacje bramkowe klarowniejsze. LKS mógł objąć prowadzenie dość szybko. Na lewej stronie z piłką znalazł się Pańta, który podał do Adama Brzyszkowskiego. Ten będąc już w polu karnym szukał usilnie miejsca do oddania strzału, ale dobrze ustawieni obrońcy uniemożliwiali mu to i ostatecznie zagrał do Chrysteczko, który zakończył wszystko mocnym strzałem z ostrego kąta. Następnie Zebrzydowice spróbowały zagrania do boku, ale groźnie zapowiadające się dośrodkowanie zostało zablokowane. Od tej pory zaczęła się zarysowywać przewaga Pruchnej. Nasz zespół wyglądał lepiej kondycyjnie, dobrze rozgrywał piłkę i prowadził grę. Spójnia coraz bardziej nastawiała się na kontry, a Pruchna napierała. Po składnej akcji środkiem defensywa przeciwnika wybiła piłkę do boku, ale tam dopadł do niej jeszcze Bednarek i wysoko zawieszając piłkę w powietrzu zagrał ją na dalszy słupek, gdzie znów strzału próbował najbardziej aktywny tego dnia na boisku Chrysteczko. Gdy podopieczni Marcina Bednarka przeważali a kibice liczyli na objęcie przez ich drużynę prowadzenia, stało się to czego wielu obawiało się przed meczem. Bazujący na ogromnej szybkości i dobrym wykończeniu akcji Tomasz Śleziona urwał się obrońcom, którzy dotychczas doskonale wywiązywali się ze swoich obowiązków i nie pozwalali na zbyt wiele napastnikowi. Śleziona otrzymał prostopadłe podanie i ruszył na bramkę znajdując się oko w oko ze Skrockim. Bliski przecięcia tego zagrania był Mencner, tuż za napastnikiem pędził Michalczyk, a mimo to Śleziona spokojnie skończył akcję strzałem obok bramkarza i wyprowadził swój zespół na prowadzenie w 62-giej minucie. Po kilku minutach zawodnicy Pruchnej otrząsnęli się, zakasali rękawy i więcej ryzykując otworzyli się szukając bramki wyrównującej. Po dobrej kombinacji Brzyszkowski odegrał piłkę na 18-sty metr Bednarkowi, który znów spróbował strzału. Kilka chwil później wydawało się, że uda się wyrównać stan rywalizacji. Brzyszkowski zagrał piłkę do wychodzącego na pozycję Chrysteczko a ten ruszył w pole karne, nawinął jednego obrońcę i zmylił bramkarza markując uderzenie, a gdy strzelał lewą nogą inny z defensorów Zebrzydowic zdołał jeszcze ofiarnie podbić piłkę, która opuściła plac gry i sędzia zamiast na środek boiska mógł wskazać tylko na rzut rożny. Zawodnicy Spójni mogli w pewnym momencie sami wbić piłkę do własnej bramki. Po wrzutce Bednarka jeden ze stoperów skiksował próbując wybić piłkę a ta poszybowała w światło bramki gości gdzie jednak uważnie czuwał bramkarz Patryk Mika. Wreszcie Zebrzydowice cierpliwie wyczekujące swojej szansy na "zakończenie" meczu znów wykorzystały umiejętności Śleziony. O klasie tego napastnika świadczy fakt, że ledwie dwa razy urwał się w tym meczu naszym obrońcom i dwukrotnie niosło to za sobą ogromne zagrożenie. Za pierwszym razem przyniosło efekt w postaci gola, tym razem Śleziona był w trudniejszej sytuacji, bo bardziej z boku pola karnego, była to jednak dobra okazja sam na sam. Gracz Spójnie położył brakarza wyrzucając się jeszcze bardziej do boku a następnie bez kalkulowania huknął stawiając wszystko na jedną kartę, na nasze szczęście jedyne w co trafił to boczna siatka. W końcowych minutach Pruchna próbowała przede wszystkim długich piłek, które raz po raz do skrzydeł lub napastnika posyłał Bednarek próbując wykorzystać widocznie zmęczonych już obrońców Zebrzydowic, którzy nie ustawiali się już tak precyzyjnie jak w pierwszej połowie. I wreszcie nadeszła minuta 85. Gospodarze przez kilka sekund wymieniali piłkę przed polem karnym grając "po obwodzie" i szukając luki między obrońcami. Z racji, że Spójnia broniła się niemal całym zespołem ze wszystkich sił próbując dowieźć zwycięstwo do końca zawodnicy LKS-u spróbowali rozszerzyć akcję podaniem do prawego skrzydła gdzie znalazł się Brzyszkowski. Ten przy linii końcowej zwiódł kryjącego go obrońcę i dośrodkował piłkę w pole karne. Tam do piłki dopadł Piotr Kowal, lecz jego strzał został zablokowany. Stało się to jednak w taki sposób, że futbolówka trafiła pod nogi Michała Chrysteczko, który dał nam upragnione wyrównanie. W końcowych minutach LKS walczył jeszcze o zwycięstwo. W ostatniej akcji środkiem z piłką ruszył Chrysteczko, następnie podał ją do niepilnowanego, znajdującego się w okolicach szesnastego metra Mateusza Stryganka, który zbyt pochopnie zdecydował się na strzał wewnętrzną częścią stopy z pierwszej piłki, która poszybowała daleko obok bramki i niestety ta dobra okazja na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść została zaprzepaszczona i mecz derbowy zakończył się podziałem punktów. Jest to już 11 (!) remis Pruchnej w tym sezonie. Pod tym względem LKS nie ma sobie równych. Jednopunktowa przewaga nad Spójnią została zachowana, ale to wcale nie przyniosło ulgi. Aby utrzymać dwunastą lokatę w ostatnich trzech meczach sezonu prawdopodobnie potrzebne nam będzie przynajmniej jedno zwycięstwo biorąc pod uwagę, że zespół z Zebrzydowic ma przed sobą - przynajmniej "na papierze" - łatwiejszy terminarz, a przede wszystkim będzie grał z ostatnimi w tabeli, pogodzonymi już ze spadkiem Wilkowicami. Pruchna już w sobotę o 14 zmierzy się na wyjeździe z WSS Wisłą.

LKS 99 Pruchna - KKS Spójnia Zebrzydowice 1:1 (Chrysteczko; Śleziona)

http://lkspruchna.futbolowo.pl/game/699220/lks-99-pruchna-vs-kks-spojnia-zebrzydowice

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości